Jak odróżnić, czy starsza osoba mówi prawdę, czy zmyśla albo już działa choroba otępienna?
Tego nie da się zrobić w trakcie pierwszej rozmowy telefonicznej, choć czasami wydaje się to oczywiste. Osoba dzwoniąca, po wstępnej rozmowie kierowana jest do psychologa i to on zajmuje się dalszą diagnozą. Ale czasami ten proces jest bardzo długi. Pewna pani przychodzi do nas od trzech lat. Byłam z nią dwa razy w sądzie, bo mieszka z dwoma synami i dzieją się różne rzeczy. Po trzech latach, kiedy poszła do naszej prawniczki, wypłynęła kolejna rzecz. Zastanawiamy się, czy faktycznie wiemy, co się dzieje i czy ona nam wszystko mówi? To bardzo trudne. Nie wiemy do końca, czy dawkowanie informacji wynika z postępujących problemów z pamięcią, czy jest celowym zabiegiem.
Pani Barbara zgłosiła się do naszego programu pomocy w 2017 r., jako jedna z pierwszych. Jej córka złożyła wniosek o ubezwłasnowolnienie. Ona twierdziła, że córka zrobiła to dlatego, że chce przejąć majątek i kontrolę nad nim, że jest dla niej niedobra. Sprawę prowadziła nasza prawniczka z dużym doświadczeniem w obszarze przemocy i od razu zapaliło jej się czerwone światło. Raczej skłaniała się do interpretacji, że córka nic złego nie robi, a pani Barbara roztrwania pieniądze, a córka robi to po to, by po śmierci matki nie spłacać długów.
Pani Barbara miała wtedy 75 lat i partnera w wieku pięćdziesiąt plus. Miała z nim podobno niezwykłą duchową więź, razem robili seanse spirytystyczne, był osobą „uduchowioną”. Pani Barbara była dwukrotnie badana przez biegłych, bo córka jej zarzucała, że jest chora na chorobę dwubiegunową. Faktycznie była na to chora, ale nie była to przesłanka do ubezwłasnowolnienia.
W czasie toczącej się sprawy pani Barbara sprzedała jedno mieszkanie. Zostały jej dwa. W jednym mieszkała, drugie wynajmowała, ale miała trudności z wyegzekwowaniem pieniędzy od wynajmujących. Narosły długi, więc sprzedała i to mieszkanie. Wygrała sprawę, córka się odwołała, ale przegrała. Po trzech latach kontakt z panią Barbarą urwał się.
Od początku mocno dyskutowaliśmy w zespole fundacji o sytuacji pani Barbary. Zdania były podzielone. W zeszłym roku w listopadzie zadzwoniła do fundacji. Nie ma żadnego mieszkania, mieszka w mokrej, nieogrzewanej suterenie w Otwocku. Załatwiałam jej paczki żywnościowe. Pan pięćdziesiąt plus korzystał skwapliwe z jej pieniędzy. Wyjeżdżali na kosztowne pobyty nad morzem, za granicę.
Dyskutowałyśmy, gdzie jest granica między tym, że dorosły człowiek może dysponować swoim majątkiem i robić, co chce, a tym, że zaczyna zachowywać się nieracjonalnie i sobie zagrażać.
Nie miałyście z panią psycholog kaca moralnego, że jednak doświadczona prawniczka miała rację?
W naszej pracy nie chodzi o to, kto ma rację, tylko o to, że sprawy są tak trudne, tak zawikłane a ludzie starsi często nie mówią wszystkiego, tylko część prawdy. Dojście do tego, jaka jest faktycznie sytuacja i ustalenie jakiegoś planu działania, jest bardzo, bardzo trudne. Dziś myślimy, że córka pani Barbary chciała ją uchronić przed nią samą i kontaktami z innymi ludźmi, którzy zabrali jej wszystkie pieniądze.
Źródło: Serwis Zdrowie


