No właśnie: „dostaje za swoje”. Niedawno robiłam wywiad z ratownikiem medycznym. Dwie najtrudniejsze dla nich sytuacje: dzieci wychowywane w strasznych warunkach i staruszkowie w strasznych warunkach, mieszkający z robalami. Robią swoją robotę i odjeżdżają, czasem sobie popłaczą nad losem tych ludzi.
Kiedyś ratownik opowiadał w programie telewizyjnym, w którym razem występowaliśmy, jak jeżdżą do prywatnych domów opieki z interwencjami i do ludzi starszych do ich domów. Jak ludzie fizycznie mają fatalne warunki, ale też emocjonalnie są opuszczeni, zahukani.
Często w czasie interwencji nie mają możliwości przeprowadzenia rozmowy, bo nie rozmawia się z osobą doświadczającą przemocy w obecności sprawcy. Można oczywiście, sprawcę poprosić, żeby wyszedł. I co dalej? Seniorzy, którzy przychodzą do nas jeszcze walczą o siebie i im jesteśmy w stanie pomóc i to działa. I tu odnosimy duże sukcesy. Ale jest cała grupa osób w sytuacji beznadziejnej.
Brak ogrzewania, insekty, zapach moczu i kału. Wymieniem to specjalnie, bo ludzie nieznający tematu, nie mają pojęcia, co się dzieje. W pewnym momencie senior odmawia spożycia jedzenia i napojów, odmawia przyjmowanie leków, popełnia samobójstwo na raty.
Tak. Badań wymaga temat: osoby starsze – ofiary konfliktów rodzinnych. Rodzeństwo walczy o majątek, o względy, o dostęp do rodzica. Mamy taką sprawę, konflikt między rodzeństwem na tle nierównego taktowania przez rodziców. Dziecko, które czuło się gorsze, bierze rodzica do siebie albo z nim zamieszkuje, zmusza go do dania mu w darowiźnie mieszkania, by po śmierci rodzica nie uległo podziałowi. Czasami ludzie starsi mówią: „On mi obiecał opiekę”.
Mieliśmy sytuację, że matka dała synowi mieszkanie, a on ją zaczął straszyć, że sprzeda mieszkanie razem z nią. To możliwe – ktoś ma dożywocie, służebność. Takie mieszkanie jest tańsze na rynku. Matka pod wpływem szantażu upoważniła syna do korzystania z konta. Wyjął z niego ponad 50 tys. i oddał sekcie, do której należał. Odbywały się mediacje z tą sektą. Syn stosował przemoc również wobec sióstr matki, w podobnym do niej wieku, jedną pobił. Przychodziły do nas do fundacji na grupę wsparcia. Znaleziono pani dom opieki, ale nie było na niego pieniędzy. Doprowadziliśmy do mediacji i syn zaczął spłacać pieniądze wyjęte z konta. Spłacił 12 tys, rodzina dokładała resztę. Ale …przychodził do domu opieki, robił jej sceny i dalej ją szantażował. Zmarła. Siostry przychodziły do nas przez rok, ponieważ toczyła się sprawa o unieważnienie darowizny. Jedna z sióstr zmarłej miała upoważnienie i mogła przeprowadzić odwrócenie darowizny po śmierci. Wspieraliśmy siostry psychologicznie, przychodziły też na naszą grupę wsparcia.
Z taką przemocą można chyba robić tylko to, co wy robicie: zakładać fundacje pomocowe, walczyć o tych starych ludzi. Mówić lekarzom, że jeśli siniaki są nie w miejscach, gdzie można się samemu uderzyć, to znaczy, że coś jest niepokojącego, czy nawet edukować księży, bo starsi ludzie spowiadając się, opowiadają różne rzeczy.


